sobota, 2 stycznia 2016

Od Willa


Nie mogliśmy się pozbierać po śmierci matki. W każdą rocznicę czułem, jakby to działo się właśnie teraz. Przyschnięte już trochę rany otwierały się na nowo, sprawiając mi tym samym jeszcze większy ból. Ojciec widząc mnie w takim stanie sam popadł w depresję. - Zresztą nie dziwię się mu, gdyby nie moja babcia sam nie wiem co by się ze mną działo.
Na moje 19 urodziny ojciec postanowił sprawić nam wszystkim niespodziankę oznajmiając, że dostał awans i od teraz będziemy mieszkać w Londynie. Z początku patrzyłem na sprawę sceptycznie, jednak świadomość, że Bibury w jeden dzień można przejść 22 razy sprawiła, że zmieniłem zdanie, zwłaszcza, że nawet nie mam nikogo bliskiego tutaj, bo cała społeczność tej wsi to albo emeryci, albo prawie emeryci.
I tak oto własnie teraz jestem w stolicy Anglii - Londynie. Mieszkamy na razie w małym mieszkaniu wynajmowanym przez firmę ojca. Londyn ma swój urok, bardzo podoba mi się architektura, a jedyny minus jaki do te pory zauważyłem to częste załamania pogody.
Wstałem w południe zmęczony, po kolejnej nieprzespanej nocy i udałem się do kuchni zrobić sobie śniadanie. Babcia znowu mnie zaskoczyła - sama przyrządziła mi jedzenie. Szybko zjadłem naszykowany posiłek, założyłem kurtkę i wyszedłem z domu. Gdzie? Sam nie wiem, nigdy nie wiem gdzie wychodzę, ale nie chcę siedzieć w domu. Poszedłem przed siebie i ucieszony zobaczyłem naprzeciwko dosyć schludną restaurację. Wszedłem, przywitałem się i usiadłem na wolnym miejscu przy dwuosobowym stoliku. Podeszła do mnie kelnerka z łagodnym uśmiechem na twarzy i poprosiła o zamówienie. Wziąłem kawę bez mleka i z 2 łyżeczkami cukru - zawsze taką piję, kiedy nie ma we mnie życia.
Czekając na zamówienie stukałem palcami o stolik i próbowałem nie zasnąć. Po około siedmiu minutach zauważyłem tą samą młodą kelnerkę niosącą moje zamówienie. Potrzebowałem tej kawy bardziej niż kto inny i kiedy dziewczyna podawała filiżankę z napojem bogów trąciłem ją, wylewając wszystko na kelnerkę. Tak, to mnie ożywiło. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, co się tak naprawdę stało. Zerwałem się ze stolika i pochyliłem się nad dziewczyną:
- Chol*ra, serdecznie cię przepraszam, naprawdę, nie wiesz jak mi przykro. To chyba nie jest dobry pomysł na zapoznanie się z kimś - przyłożyłem serwetki do ramienia dziewczyny, które było chyba najbardziej poparzone.
<Celaena? Zabijesz od razu? ;c>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz