piątek, 22 stycznia 2016

Od Kai'a - c.d Kody


Ubrudziłem się? Huh, nawet nie zauważyłem. Mężczyzna kciukiem wytarł z kącika moich ust, chyba mąkę po chlebie. Nic nie mówię, a on się peszy, chyba teraz zrozumiał co uczynił. Zrobił krok w tył, tym samym chyba badał ściany. Ciężko wzdycham i łapię lekko jego ramię. Jego wzrok upada na ziemię, tym samym unikając moich oczu. Miałem ochotę go przytulić, po prostu wyściskać i ucałować. Jednak nie mogłem tego uczynić, nigdy nie wiadomo czy mu to odpowiada. Drugą ręką, która była wolna, łapie zręcznie, acz delikatnie jego podbródek i unoszę nieco ku górze, tak aby spojrzał na mnie, co szybko osiągam. Posyłam do niego szeroki uśmiech. Nie chciałem go już dłużej zatrzymywać, pewnie miał lepsze plany do roboty. Puściłem ramię mężczyzny, jak i podbródek. Odwróciłem się i szybko ruszyłem ku pokojowi. Jednak szybko sobie przypominam coś, tym samym wracając do Kody.
- Nie zapomnij oddać mi za jakiś czas ciuchów. – powiedziałem ze śmiechem w głosie.
Niepewnie kiwa głową, następnie opuszcza mój dom, przez odczuwam nieco pustkę. Szybko jednak odganiam myśl, zakluczam drzwi i zabieram się za sprzątanie mieszkania.
~
Nie wiem ile mi to zajęło, ale dość długo, bo nim się zorientowałem był już wieczór. Biorę głęboki wdech nosem, a tym samym wydech ustami. Spoglądam na swoje dzieło, czyli na posprzątanie w domu. Jakoś tu wygląda, a nie wieczny syf. Raz na jakiś czas będzie trzeba tak sprzątać. Uśmiecham się, bo jestem dumny z tego co uczyniłem, a nie zlałem sprawy, tak jak to bywało w mojej naturze. Zmyłem tylko podłogę w każdym pomieszczeniu, następnie wodę wylałem, oczywiście przez balkon, najwyżej ktoś będzie zmyty. Zaśmiałem się krótko i wracam przez drzwi balkonowe do mieszkania. Niestety, ale nie obyło się od zaliczenia gleby, kiedy podłoże jest mokre. Cicho przeklinam pod nosem, ale szybko podnoszę się z podłogi. Udaje się usiąść na kanapę, co dość w krótkim czasie robię. Położyłem się, a dokładniej rozłożyłem na niej. No i jako tako przymknąłem oczy, a tym samym odpłynąłem do krainy snów.
~
Obudzony następnego dnia poprzez pukanie do drzwi. Niechętnie podnoszę się z kanapy i przecieram oczy aby szybciej się przebudzić. Leniwie ruszam ku drzwiom, a gdy je otwieram dostaje nieco, szoku? Moje ciało zostało sparaliżowane, stałem jak słup soli kiedy zauważyłem osobę, która tutaj przybyła. Niestety nie był tą osobą Koda, acz ktoś całkiem inny… Płeć żeńska, zwana Hope, a jeszcze dokładniej -moją byłą. Niechętnie wpuszczam ją do środka, a ta prawie rzuca mi się na szyję. Miała walizki, że co proszę? Ona chce się wprowadzić? O to, to nie.
- KAI! – zawyła radośnie..
- Ja… - odparłem niepewnie. – Co tu robisz?
Nic. Zero odpowiedzi. Udała jakby nie było pytania i zaczęła biegać po mieszkaniu, tym samym zachwycała się, że nie ma tutaj syfu, acz jest porządek. No tak, przecież to nie jest w moim stylu. Mam nadzieję, że nie chce się tutaj wprowadzić. Jednakże już z łaski wnoszę jej walizki, następnie zamykam drzwi. Wyjęła telefon i rozsiadła się na kanapie w salonie, tak jak to u niej bywało. Wykrzyknęła coś, typu, że ma chłopaka. Podszedłem do niej ze sztucznym uśmiechem, a ona natychmiastowo pokazała mi zdjęcie… Luke’a.
- To mój Lukuś, jest najlepszy. A wiesz jaki dobry w łóżku? – spytała podekscytowana.
- Nie musisz mi mówić co robisz, z kim to robisz… Nie interesuje mnie twoje życie. – westchnąłem.
Spoglądam na nią, ale czy ona wie, że on jest biseksualistą? A wcześniej był ze mną, ale okey… Niech się cieszy, dopóki jej nie zdradzi. Z Hope byłem już wieki temu, jakoś w gimnazjum, a potem wszystko się rozwaliło, właśnie wtedy kiedy dowiedziałem się, że jestem biseksualistą, stało się to przez Luke’a, który mi to uświadomił. No nieźle się dziewczyna urządziła. Kręcę głową i wstaje z kanapy, a do drzwi ktoś puka. Jednak nim zdążyłem je otworzyć to już osoba wparowuje do środka. Nie no, to żarty. Mój i były i moja była sobie przyjechali, są razem, okey. Jednak niech sobie nie myślą, że tutaj będą nocowali. Wracając, Luke był wyższy ode mnie, mierzył chyba 194 cm, brunet o ciemnej karnacji, a oczach, które były ciemnoniebieskie. Dobrze zbudowany, jednocześnie „pociągający”, a tym samym wykorzystywał dużo kobiet, jak i mężczyzn… Z charakteru to s***nsyn, jak ich mało na tej planecie. Zdradzający swoje partnerki, jak i partnerów… A no i nie zapomnę o najważniejszym, zawsze jak go zostawiałem w domu, coś zawsze zginęło, sprzedawał rzeczy, które nie należały do niego. Ciężki z niego typ.
A Hope? Całkiem inna niż on, czerwone włosy, które niegdyś były blond, ciemne oczy, które wyglądają jakby były czarne. Drobna, niska osóbka, a także o delikatnym charakterze, nigdy nie potrafiła się sprzeciwić, ale teraz się zmieniła. Jedynie w towarzystwie znajomych potrafiła być, hm, ostra? Dużo o niej nie ma co mówić, była jaka była i tyle.
Jednak nie o to chodzi, jak to ma wyglądać? Czy mój dom to cyrk na kółkach, a ja jestem klaunem, który pozwala mieszkać tutaj swoim byłym, którzy są ze sobą? Nie, no więc... Zakomunikowałem, że w tej chwili wychodzę gdzieś i nie będą tutaj siedzieli. Niechętnie wyszli z domu, a ja zakluczyłem jedno z głównych wejść. Jedno mnie zastanowiło, jakim sposobem dowiedzieli się gdzie mieszkam? Ta myśl mnie prześladuje odkąd pojawiła się Hope w drzwiach, a potem jakby nigdy nic – rzuca mi się na szyję, a następnie oznajmia, że chodzi z Lukusiem, jak to ona go określa, który jest moim byłym. Aż po ciele przeszły mnie ciarki. Szybko idę do kwiaciarni, gdzie miałem nadzieję jest Koda, no i był. Nie myliłem się. Jedynie jeszcze chciałem, żeby oni za mną nie przyszli, ale musieli. Nerwowo wchodzę do środka i podchodzę do lady gdzie stoi mój kolega. Uśmiecha się szeroko i mówi „Kai!” uśmiecham się głupio i łapie lekko jego dłoń. Spogląda na mnie niepewnie.
- Widzisz tę dwójkę? – spytałem, na co on przytakuje twierdząco głową. – To są moi byli, którzy są parą. Masz może pomysł jak się ich pozbyć?
Patrzę z nadzieją na kolegę, tak bardzo chciałem aby mi pomógł. Ja nie wytrzymam z nimi sam, a jeszcze w moim domu? No to już w ogóle.
Koda? Wszystko w twoich rękach XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz