poniedziałek, 18 stycznia 2016

Od Isabelle do Nash'a

Sally dała mi wolne w weekend, więc miałam chwilę oddechu po tym całym "maratonie" spotkań. Dzień w dzień przychodził jakiś facet w garniaku z teczką w ręku i dyskutował z moją ciotką na temat karier ich klientów. Musiałam ubierać się, jak to mawia kochana Sally "porządnie", i wysłuchiwać przeciągających się w nieskończoność spotkań. Ehhhhh... Nawet spodziewałam się takiego momentu, ale nie przyszło mi do głowy, że nadejdzie tak szybko. Na szczęście to koniec, a przynajmniej na chwilę obecną. Postanowiłam wyrwać się z domu i spróbować zapomnieć. Zostawiłam Speedy'ego w domu, pomimo jego stanowczego sprzeciwu, i skierowałam się do skateparku. Dzisiaj jakoś nie miałam ochoty jeździć, a bardziej pośmiać się z początkujących (przynajmniej w duchu). Włożyłam do uszu słuchawki i włączyłam muzykę. Po drodze ze sporym zainteresowaniem obserwowałam zabieganych ludzi, którzy jakby nie zwracali w ogóle uwagi na świat dookoła. Z jednej strony było mi to całkiem znane, ale z drugiej, tak patrząc na to z bok, jest to nieco smutne. Życie pędzi tak prędko, że za nim nie nadążamy, więc czasem ciężko znaleźć czas na rozejrzenie się... Musiałam jednak odpuścić sobie te przemyślenia, bo dotarłam na miejsce. O tej porze nie było jeszcze zbyt wiele osób, ale i tak postanowiłam popatrzeć. Usiadłam gdzieś z bok i uważnie patrzyłam na (wysoce prawdopodobnie) amatorów, którzy jeżdżą od niedawna. Muzyka, której słuchałam idealnie dopasowała się do niektórych trików, a raczej prób ich zrobienia. Bardzo lubiłam tak siedzieć i patrzeć, ale tym razem coś postanowiło mi przerwać. Usłyszałam w tle jakiś głos i momentalnie wyjęłam z uszu słuchawki. Odwróciłam głowę w stronę, z której dobiegał.
- Ups... Przepraszam, nie zauważyłem... - zorientował się jakiś chłopak.
- To ja przepraszam, bo próbowałeś coś powiedzieć. Zgadza się? - chciałam się upewnić, że nie jestem w błędzie.
- Tak. Pytałem, czy chcesz nauczyć się jeździć. - przytaknął.
- A ja pytam: Dlaczego zakładasz, że chcę się nauczyć? - odwróciłam kota ogonem.
- Jesteś tutaj jedyną dziewczyną i przyglądasz się wszystkiemu, co robią. - zauważył. Przez chwilę miałam zamiar o wszystkim mu powiedzieć, ale zrezygnowałam. Wpadłam na inny pomysł...
- Spostrzegawczy jesteś. - zaśmiałam się lekko. - I co w związku z tym, co powiedziałeś?
- Może chciałabyś, żebym Cię nauczył jeździć? - zaproponował.
- Hmmm... Nowe umiejętności i doświadczenia trzeba ciągle nabywać, a więc bardzo chętnie. Tak w ogóle to Isabelle jestem. - wyciągnęłam rękę w stronę chłopaka.
- Nash, miło poznać. - odparł i lekko ją uścisnął.
- Kiedy możemy zacząć? - spytałam z uśmiechem. Byłam bardzo ciekawa, jak ta cała nauka się potoczy...

(Nash?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz