sobota, 16 stycznia 2016

Od Sono do Dean'a


Ale korki na tej drodze, pomyślałam, siedząc wygodnie na siodle motocykla który prowadziłam.
W końcu zapaliło się zielone i mogłam powoli ruszyć w sznurku ciągnącym się parę kilometrów. Byłam już i tak ostro spóźniona. Nagle mój pojazd zaczął szarpać i "kaszleć". Po dwóch minutach takiego zachowania zgasł, a ja nie mogłam go uruchomić z powrotem. Niech to szlag. Zaprowadziłam maszynę na pobocze. Potrzebny mi mechanik. Sprawdziłam najbliższy warsztat. Ćwierć kilometra stąd. No nic, trzeba poprowadzić.
Szlam z motocyklem przy boku, a ludzie na mnie trąbili. No co ja mam im poradzić... Po jakichś dziesięciu minutach dotarłam do celu.
Wielki szyld reklamował warsztat.
Zaprowadziłam więc na podwórze pojazd a sama weszłam wglab, poszukać kogoś kto tu pracuje.
Kolo sterty opon zaiwazylam młodego wysokiego chłopaka. Zagadnęłam więc.
-przepraszam-odezwalam się a on odwrócił się w moją stronę.-szukam mechanika, motocykl mi zdechł, a niedawno go tankowałam więc zbiornik jest prawie pełny -wyjaśniłam.-pomożesz mi?-zapytałam uśmiechając się z nadzieją.

[Dean?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz