sobota, 16 stycznia 2016

Od Kai'a - c.d Kody


Szatyn uciekał w każdy możliwy sposób, tylko po to abym zostawił jego włosy.
- Przestań no! – nadyma on śmiesznie policzki i robi dzióbek z niezadowolenia, odwracając tym samym głowę niczym obrażona kobieta.
Jednak po chwili Koda zaczyna się sam z siebie. Uśmiecham się z tego powodu, że przestał pewnie w jakimś stopniu myśleć o swoim byłym, który pewnie wciąż nas obserwuje. Szatyn bez dłuższego zastanawiania się łapie moją rękę i ciągnę mnie... Nawet nie wiem gdzie. Szybko jednak orientuje się, już wiedziałem gdzie chciał mnie zabrać. Znaleźliśmy się szybko w środku kwiaciarni, w której mój towarzysz pracował. Najwyraźniej miał zapasowe klucze. Jego szefowej nie było, pewnie gdzieś wyszła. Prowadzi moją osobę gdzieś na tyły dosyć obszernego sklepu połączonego z magazynem na kwiaty. Wypycha mnie przez tylne drzwi prosto do ogrodu. Chyba to była prywatne miejsce jego szefowej, było tutaj zadbanie i wszystko wyglądało tak ślicznie, bo się wszystko na siebie nakładało, dając ty samym cudny efekt.
- Przerażający z niego człowiek... - mruczy pod nosem Koda, osuwając się na ziemię.
Siadam koło niego. Spoglądam na szatyna, a jednocześnie na ogródek. Łapie lekko jego nadgarstek. Chciałem, żeby na mnie spojrzał. Czułem, że jego były długo pobędzie w Londynie.
~
Nie wiem ile tutaj spędziliśmy czasu, ale dość długo, bo już się ściemniło. Zimny wiatr drażnił moją twarz, a Koda? Chyba zasnął. Tak to wyglądało. Jednakże wolałem się upewnić i nieco się do niego zbliżyłem. Przyjrzałem mu się… Spał. Zaśmiałem się w duchu. Podniosłem się, jednak wcześniej wziąłem go na ręce. Wyszedłem ze śpiącym mężczyzną na rękach z kwiaciarni. Wcześniej ją od-kluczając i ponownie zakluczając. Uśmiecham się pod nosem i szybkim krokiem zmierzam ku mojemu mieszkaniu, gdzie docieram dość szybko. Sprawnie wchodzę po schodach, na pierwsze piętro. Od-kluczyłem drzwi od mojego mieszkania i wchodzę do środka. Zamykam za sobą „wrota” i zanoszę szatyna, który jeszcze słodko drzemał na moich rękach, do sypialni. Nim się ogarnę to może tutaj pospać. Nic się nie stanie. Wziąłem koc i go przykryłem, po czym z szafy wyjąłem czyste bokserki i jakiś luźny T-shirt. Następnie udaję się do łazienki, gdzie biorę szybki prysznic.
Po całym odświeżeniu się powracam do sypialni, wcześniej ogarniając w pomieszczeniu w którym wcześniej byłem. Kiedy wszedłem do jednego z ulubionych miejsc, czyli tam gdzie jest mój pokój, dostrzegam Kodę, który już leżał po kołdrą? Zdziwiłem się nieco tego. Jednak nic nie mówię. Łóżko było duże, jednocześnie wygodne. On leżał na jednym końcu… A jego rzeczy były idealnie ułożone na krześle. Jego okulary znajdowały się na parapecie… Pewnie się obudził i rozebrał. Uśmiechnąłem się pod nosem, po czym sam położyłem się obok, a dokładniej to na drugim końcu. Przymykam oczy, a w niedługim czasie usypiam.
~
Podczas snu czułem jak ktoś się we mnie wtula, jednak nieświadom któż to był, dalej śpię. Nieświadomie obejmuję sylwetkę drugiej osoby…
~
Obudziłem się następnego dnia, spoglądam na bok, gdzie Koda leżał wtulony we mnie? Pokręciłem głową. Ah czyli to on się podczas nocy we mnie wtulił… Momentalnie jego oddech jakby, przyśpieszył? Nerwowo się przewraca, cicho mówi niespokojnym głosem aby go zostawiono. No i na końcu poderwał się z miejsca. Najwyraźniej zły sen. Rozgląda się na boki, próbując rozpoznać w jakikolwiek sposób pomieszczenie gdzie jest. Jednakże chyba nie mógł sobie przypomnieć tego miejsca. Podnoszę się i sięgam po jego okulary, kiedy odwrócił się w moją stronę, od razu zakładam mu okulary na nos. Mężczyzna na mnie patrzy i nerwowo się drapie po głowie. Złapałem lekko jego ramię, dając mu do zrozumienia, że nie ma czego się już bać, że może nawet leżeć obok mnie. Niepewnie się położył.
- Kiedy ja się tutaj znalazłem? Gdzie ja jestem? – spytał niepewnie.
- Jesteś u mnie, wczoraj zasnąłeś w ogrodzie, tuż za kwiaciarnią. Nie chciało mi się już zanosić Ciebie do domu, więc przyniosłem Cię tutaj. – odparłem.
Szatyn na mnie spogląda, tym samym zdezorientowanym wzrokiem co na samym początku naszej znajomości. Zaśmiałem się i przeszedłem z leżenia do pół-siadu. Koda wciąż obserwuje moją osobę. Jednak zignorowałem to i przeciągnąłem się. Za parę dni wybiorę się na siłownię, teraz przydałoby się udać na bieganie.
- Wrócę za godzinę. – oznajmiłem. – Trzeba biegać.
Koda niepewnie pokiwał głową, a ja zszedłem z łóżka. Założyłem strój w którym najczęściej biegałem, a następnie buty sportowe i wyszedłem z mieszkania.
~
Wróciłem do mieszkania po porannym bieganiu. Spotkałem szefową szatyna, która uśmiechała się i jeszcze na dodatek wcześniej pomachała, co odwzajemniłem. W mieszkaniu mężczyzna stał w kuchni, coś pichcił. Dało się poczuć ten zapach już na korytarzu. Zdjąłem buty, po czym poszedłem do łazienki, klucząc za sobą drzwi. Przepocone rzeczy wpadły do kosza na pranie, a ja sam wparowałem do kabiny prysznicowej.
Po odświeżeniu się, po porannym bieganiu, zapomniałem całkowicie, że w moim mieszkaniu jest Koda, ale nim wyszedłem ręcznik owinąłem wokół bioder. Udaję się do sypialni i tam ubieram czyste bokserki, no i czyste, świeże ciuchy. Następnie używam perfumy, które należały do moich ulubionych. Wychodzę z sypialni, a mój towarzysz już nakłada porcję jajecznicy. Niepewnie na niego patrzę, po czym podchodzę i dostaję talerz z jedzeniem. Siadam przy stole, ale wcześniej zabierając widelec z szuflady. Naprzeciw mnie siada okularnik, powiedzieliśmy sobie „smacznego” i zabraliśmy się za jedzenie, które przygotował…
Po zjedzeniu śniadania odstawiłem talerz do zlewu, razem z widelcem, a tuż po mnie, Koda. Już chciał odejść i pewnie coś zrobić w moim mieszkaniu, ale mu na to nie pozwoliłem. W porę złapałem jego nadgarstek i lekko przyciągnąłem do siebie. Dopiero teraz zorientowałem się, że ma na sobie moje szare dresy z nike, jak i w tych samych kolorach T-shirt:

http://www.jagodowykot.pl/wp-content/uploads/2014/10/1380-zajebisty_koszulka-meska-szara_great-as-you.jpg

Był dla niego lekko przyduży, ale dobrze w nim wyglądał. Dresy też nie były dla niego idealne, acz troszkę za duże, jak T-shirt. Uśmiechnąłem się i położyłem dłoń na jego ramieniu. Tym samym spoglądałem mu w oczy.
- Jest okey? Nie przejmujesz się już swoim byłym? – spytałem.
Koda? XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz