czwartek, 14 stycznia 2016

Kayle, James

Od Kayle'a CD James
Chwilę milczałem, jakoś zbierając się w sobie. Jeszcze nigdy nikomu nie opowiadałem o tym, jak to ze mną było, ogólnie nie miałem nikogo, z kim chciałbym, albo raczej miałbym odwagę się tym podzielić... Ufałem James'owi, ale mówienie o moim tacie, depresji... było dla mnie bardzo trudne... W końcu zacząłem cicho mówić:
- Urodziłem się jako drugi w kolejności w średniobogatej rodzinie w Kalifornii. Moja mama i tata byli ze sobą szczęśliwi, ona nazywa się Annie, on był Jordan, a mój starszy brat nazywa się Giovanni. Byliśmy zgraną rodziną, dogadywałem się z bratem i rodzicami, a po dwóch latach od mojego urodzenia urodziła się Clara. Zawsze miałem niedowagę i byłem raczej nieśmiały, mało pewny siebie i w ogóle, rodzice mieli nadzieję, że kiedy pójdę do szkoły, zacznę spędzać czas z rówieśnikami, to trochę się otworzę i będę bardziej społeczny, ale stało się coś zupełnie odwrotnego. Ze względu na to, że byłem niski i drobny oraz cichy, w dodatku dość dobrze się uczyłem, od początku stałem się kozłem ofiarnym i cała klasa była przeciwko mnie. Jeszcze bardziej zamknąłem się w sobie, starałem się być niewidoczny, zachowywałem się tak, jakby mnie nie było, ale wszyscy i tak mnie wyśmiewali, wyzywali, upokarzali przed innymi dziećmi, dręczyli mnie z początku psychicznie, ale potem do tego doszły pobicia, a w czwartej klasie również uwzięli się na mnie w internecie wstawiając tam przerobione zdjęcia i nieprawdziwe teksty. Przestałem chcieć wychodzić z domu, bałem się chodzić do szkoły i w końcu zmieniłem szkołę. Jednak tam było to samo, a nawet jeszcze gorzej, to było jakieś piekło. Zmieniałem szkoły niemalże co rok, ale wszędzie było to samo, doszedłem do wniosku, że pewnie jest to uzasadnione, że po prostu to ze mną jest coś nie tak. No i wtedy zacząłem... się ciąć... Nie umiałem sobie poradzić z tym, co się działo naokoło mnie, miałem trzynaście lat. Wtedy też tata dał mi pierwszą gitarę. Cały wolny od nauki czas, kiedy akurat nie płakałem i nie ciąłem się w łazience spędzałem ćwicząc nowe akordy i bicia, co mi pomagało i była to pierwsza rzecz, w jakiej byłem dobry. Jednak w szkole było tylko gorzej i gorzej, a ja coraz bardziej się zapadałem. Kiedy miałem czternaście lat, u mojego taty znaleziono raka trzustki. Z początku byłem załamany, niemalże straciłem chęć do życia, ale kiedy chemia działała, trochę podniosło mnie to na duchu. Myślałem, że będzie lepiej, że go wyleczą... Ale nic takiego się nie stało... Udało mu się walczyć przez rok. Kiedy miałem piętnaście lat... Doskonale to pamiętam... W środku nocy obudziłem się i poszedłem do kuchni, by się napić... Nie wiem czemu, ale zajrzałem do sypialni rodziców. Podszedłem do łóżka... Mama była akurat na dyżurze, była pielęgniarką, więc nie było jej w domu... Nie wiem dlaczego, ale chciałem obudzić tatę... - tutaj urwałem, bo ścisnęło mi się gardło - ...ale on się nie obudził... Wpadłem w histerię, zacząłem krzyczeć przerażony. Przybiegł Giovanni, zadzwonił po karetkę. Pamiętam jak go wynosili. Clara tuliła się do mnie płacząc, a Giovanni trzymał nas oboje za rękę. Kiedy patrzyłem jak go czymś nakrywają, nie mogłem nic zrobić. Byłem tak przerażony i zdezorientowany, nie wiedziałem co się dzieje, nie umiałem przyjąć tego do wiadomości... Przyjechała mama, wszyscy płakaliśmy... Po tych zdarzeniach przez tydzień nie ruszyłem się z pokoju, niczego nie chciałem jeść, regularnie się ciąłem, cały czas płakałem. Nie umiałem się z tym pogodzić. I po tygodniu po raz pierwszy... spróbowałem się zabić... Był środek dnia, a ja pierwszy raz wyszedłem z pokoju. Poszedłem do łazienki, spróbowałem podciąć sobie żyły, ale wtedy do łazienki wpadła mama i zanim się wykrwawiłem przyjechała karetka. Kiedy po kilku dniach wróciłem do domu, spróbowałem po raz drugi, z tym samym skutkiem. Trafiłem do szpitala psychiatrycznego, w którym czułem się jeszcze gorzej, miałem już stwierdzoną ciężką depresję i wmuszali we mnie antydepresanty... Te leki działały tak, że byłem pozornie szczęśliwy. Ale z tyłu głowy wciąż miałem myśli samobójcze i ogromny żal. Kiedy w końcu wyszedłem z tego szpitala po dwóch miesiącach, przeszedłem na nauczanie indywidualne. Niemalże codziennie myślałem o tym, by się zabić, to było piekło. Nie chciałem istnieć w takim świecie, wszystko straciło dla mnie sens. Ale dzięki mamie i rodzeństwu, którzy cały ten czas mnie wspierali, jakoś powoli zacząłem się podnosić. Potem poszedłem do prywatnego liceum na ostatnie dwa lata nauki, gdzie było w miarę, tam nikt nie zwracał na mnie uwagi, ale przynajmniej nikt się nade mną nie znęcał. Wtedy zrobiłem tunele i piercing w wardze, a także mniej więcej się podniosłem. Kiedy skończyłem liceum postanowiłem, że pojadę do Anglii, by zarobić na siebie, a potem pójść na studia... Mama bała się, czy dam radę, ale dała mi wyjechać... No i zacząłem pracować jako barman... A potem poznałem ciebie... - zakończyłem patrząc na swoje stopy. Z jednej strony czułem ulgę, że w końcu się tym z kimś podzieliłem, a z drugiej bałem się, że może mnie przez to odrzucić...

<?>


Od Jamesa CD Kayle'a

Domyślałem się, że Kayl nie miał łatwo, ale to co powiedział zdziwiło mnie. Spojrzałem na niego i przytuliłem.
-Tak mi przykro-powiedziałem.
Sam nie wiedziałem co dodać, z jednej strony chciałem go pocieszyć, a z drugiej bałem się, że go urażę.
Przyłożyłem jego głowę do mojego serca i zacząłem czule głaskać, głowę położyłem na jego.
-Kayl... czy ty.. dalej się tniesz?-zapytałem.
Ten spojrzał na mnie, ale nic nie odpowiedział.
-Kayl powiedz mi, czy ty dalej to robisz?!

Kayl?


Od Kayle'a CD James
Przytuliłem się do niego i przygryzając wargę zamknąłem oczy. Kilka chwil trwała cisza.
- Obiecasz mi...? - poprosił całując mnie w głowę.
- Nie wiem, czy potrafię... - zacząłem cicho, ale mi przerwał:
- Nie zastanawiaj się, tylko mi obiecaj. Wierzę w ciebie. Jeszcze ostatnia rzecz, którą trzeba zrobić, to żebyś ty również w siebie uwierzył. - mocno mnie przytulił. Ścisnęło mi się gardło.
- Nie... Nie potrafię... Nawet nie umiałem... Gdybym przyszedł wcześniej... Gdybym najpierw przyszedł do niego... - zacząłem się jąkać, poczułem gorąco pod powiekami. Zagryzłem zęby wtulając twarz w jego pierś. Zacząłem się trząść, a po twarzy spłynęły mi słone łzy. Miałem ściśnięte gardło.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że...? Że obwiniasz się za śmierć taty...? - zapytał zaskoczony.
- Gdybym przyszedł wcześniej... Zadzwonił po karetkę... Gdybym przyszedł wcześniej... - więcej nie przecisnęło się przez moje ściśnięte do maksimum gardło, zacisnąłem dłonie w pięści i mocno zagryzłem zęby. Moje łzy zaczęły moczyć koszulkę James'a.
- To nie była twoja wina...! Nie miałeś na to żadnego wpływu...! Nie możesz czuć się winny...! - powiedział odsuwając mnie od siebie, by spojrzeć mi w oczy. - Posłuchaj mnie, Kayle! To nie była twoja wina! - mówił mocno trzymając mnie za ramiona.
Zakryłem twarz dłońmi i zacisnąłem zęby na wardze, aż pociekła z nich krew. Trząsłem się i nie mogłem uspokoić, moje serce uderzało zdecydowanie za szybko, oddech miałem krótki i urywany, zacząłem się hiperwentylować i wpadać w panikę i histerię jednocześnie.
- Kayle, zrozum, to nie stało się z twojej winy! - potrząsnął mną lekko. Podciągnąłem kolana pod siebie i oparłem o nie czoło.
- To moja wina... To przeze mnie... - powiedziałem drżącym od płaczu głosem. Cały się trząsłem, gardło zalewały mi łzy. Nie mogłem się uspokoić.

<?>


Od Jamesa CD Kayle'a

-Kayl przestań!! To nie twoja wina!!-krzyczałem-przestań, rozumiesz przestań!
Wstałem i złapałem się za głowę. Zacząłem chodzić po pokoju.
W końcu nie wytrzymałem. Poszedłem do łazienki skąd wziąłem tabletki na uspokojenie. Następnie w kuchni nadałem wody do szklanki i z tymi przedmiotami wróciłem do Kayle'a.
Siłą dałem mu tabletkę i namówiłem aby popił.
Potem przytuliłem go do siebie i trzymałem mocno jakby miał uciec.
W końcu się uspokoił, co mnie bardzo cieszyło.
Chłopak zasnął, a ja dalej go nie puszczałem.

Kayl?


Od Kayle'a CD James
Nawet nie zauważyłem, kiedy zastałem. Zmęczony płaczem i żalem. Śnił mi się jakiś koszmar, nie pamiętam co to było, ale byłem niespokojny przez sen, kręciłem się i mówiłem coś, chyba też krzyczałem. Z koszmaru obudziłem się gwałtownie podrywając do pozycji siedzącej. Byłem mokry od potu i miałem źrenice zwężone strachem, dyszałem. Poczułem dotyk na ramieniu, na co instynktownie gwałtownie się szarpnąłem.
- Spokojnie, Kayle... To tylko ja... To był tylko sen... Już jest dobrze... - rozległ się głos James'a. Wziąłem wdech zamykając oczy. Przełknąłem ślinę i skinąłem lekko głową. Starałem się uspokoić cwałujące serce, ale szło mi to z trudem.
- Spokojnie... Jestem tu... - powiedział James przytulając mnie delikatnie. Pokiwałem głową i oparłem się o niego.
- To był tylko sen... Tylko sen... - powiedziałem cicho, jakbym sam siebie chciał upewnić w tym przekonaniu.

<?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz