niedziela, 3 stycznia 2016

Od Campanelli (Do Manu)

Wracałam zmęczona z wykładu zatłoczoną uliczką. Miałam zamiar zajrzeć do domu przed kolejną pracą, gdyż dzisiejsze zajęcie skończyły się wcześniej niż zwykle. Starałam się szybciej przebierać krótkimi nóżkami i czym prędzej zawitać w małym mieszkaniu. W dłoniach trzymałam kartki z notatkami z dziś, uznałam, że w drodze je uporządkuję nie tracąc czasu w domu. Zaczęłam wczytywać się w pośpiesznie zapisywane słowa by móc dojść z której części wykładu były owe zapiski. Słabe oświetlenie uliczne skutecznie utrudniało mi sprawę więc zrezygnowana przestałam przypatrywać się lekko pogniecionym stronom. Rozejrzałam się w koło by móc ocenić jak daleko przeszłam przez te zaledwie kilkanaście minut. Pchnięta tłumem ominęłam poprzeczną ulicę w która powinnam skręcić. Ściskając mocno papiery w dłoniach zawróciłam i starałam się przejść na drugą stronę chodnika, gdzie ludzie szli w wybranym przeze mnie kierunku. Po nie lubianej przepychance między ludźmi odetchnęłam i skręciłam w dobrze znaną uliczkę. Teraz tylko kilkanaście minut spaceru i dotrę do ciepłego domu. Chcąc nie chcąc zapomniałam dzisiaj swetra czy chodźmy cienkiej kurteczki. Westchnęłam i miałam schować wręcz drogocenne zapiski do skórzanej torby gdyby ktoś na mnie nie wpadł i nie pobiegł dalej. Wszystkie karki wypadły mi z rąk i wylądowały na całej ulicy. Przestraszona zaczęłam pośpiesznie je zbiera dziękując, że chodnik nie jest mokry. Nim się obejrzałam ktoś z naprzeciwka zaczął pomóc mi zbierać kartki. Spojrzałam na ową postać którą okazał się młody mężczyzna. Po chwili podał mi plik kartek który nieco drżącymi z zimna dłońmi chwyciłam i pośpiesznie schowałam do torby.
-Dziękuję-powiedziałam uśmiechając się życzliwie.-Gdyby nie ty nie wiem czy zdążyłabym je wystarczająco szybko zebrać. Jestem Julie-podałam nieznajomemu dłoń.-A ty?
Manu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz