piątek, 1 stycznia 2016

Od Campanelli CD David'a

-Nieźle dzisiaj grałeś-powiedziałam z uśmiechem do chłopaka.
Jak nie patrzeć królował na meczu, strzelił najwięcej goli. Dziś miałam te dwie godzinki wyjęte z grafiku dlatego zajrzałam na ten mecz. I właściwie nie była to najgorsza decyzja. Zawsze jakaś inna forma rozrywki niż książki, prawda?
-Dzięki-odpowiedział jakby trochę zmieszany.-A tak w ogóle, znamy się?
Pokręciłam przecząco głową.
-Wybacz, nie przedstawiłam się. Julie-podałam mu niepewnie dłoń.
-David-również się przedstawił i uścisnął moją dłoń.
Posłałam nowopoznanemu szeroki uśmiech.
-Naprawdę, świetnie grałeś. Uznałam, że tak wspaniałemu sportowcowi należy się pochwała, mimo że właściwie wszyscy uważają to samo co ja…-zakręciłam się i omal nie zaczęłam monologu.-W każdym razie gratuluję wygranej. Nie będę cię już dłużej zatrzymywać, koledzy na Ciebie czekają…Miłego dnia.
Uniosłam dłoń w geście pożegnania i odwracając się na pięcie ruszyłam w kierunku wyjścia. Miałam jeszcze trochę czasu, było dopiero po południu a w bibliotece, w której obecnie miałam pracować wypadł porządny remont. Wyszłam ze stadionu i udałam się w kierunku najbliższego przystanku autobusowego. Sprawdziwszy za ile minut jest następny autobus wyjęłam z torby tomik z japońskimi wierszami. Po kilku stronach całkowicie odpłynęłam w świat niezwykłych wydarzeń w kraju kwitnącej wiśni. Całkowicie zaczytana nie zauważyłam potężnej grupki ludzi przechodzącej tuż obok, z czego ktoś biegnąc wpadł prosto na mnie. Oboje wylądowaliśmy na chodniku, lecz chłopak który z impetem wylądował obok podniósł się i czym prędzej ruszył biegiem przed siebie. Podniosłam się chwiejnie z chodnika i podniosłam książkę, która wypadła mi z rąk. Niestety, nie licząc obłożonego tomiku powypadały mi rzeczy z torby. Westchnąwszy zaczęłam je zbierać i pakować bo dość sfatygowanej skurzanej torby przez ramię. Zaprzestałam tej czynności dopiero wtedy, gdy zobaczyłam cień przed sobą. Uniosłam lekko głowę i zobaczyłam chłopaka z meczu, który stał nade mną. Patrzyłam na niego chwilę, po czym zarzucając jeden z rudych warkoczy za siebie ponownie zaczęłam wkładać notesy do torby.
<David?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz