sobota, 2 stycznia 2016

Od Raphael'a CD Dezydyrego

Obudziłem się w środku nocy, chociaż nie jestem pewien czy można to tak nazwać. Była któraś nad ranem. Nie sprawdzałem godziny. Usiadłem na chwilę, żeby się porządnie rozciągnąć. No i wtedy zobaczyłem Dezy'ego na fotelu. Zmrużyłem oczy. Przelazł na fotel. Cały się trząsł jak galareta. Westchnąłem cicho, przejeżdżając sobie ręką po twarzy. Dźwignąłem się z łóżka i powoli zacząłem podchodzić. Jednak wtedy jak na złość wszystkie moje kości zaczęły pękać, chrupać. Nie wiem. Smerf uniósł trochę głowę.
- Nie śpisz? Obudziłem cię...?- wybełkotał odwracając głowę w moją stronę.
- Miałeś spać w sypialni- mruknąłem trochę zaspany, przecierając oczy i ziewając.
- Ale tam jest tak pusto. I zimno- burknął kuląc się.
- Yhh, chodź- schyliłem się nad nim i wziąłem go na ręce, niosąc go sypialni- Myślałem że jesteś lżejszy- na moją twarz wkradł się trochę złośliwy uśmieszek.
- Kto tu jest grubasem!- pisnął.
- Zaraz się okaże- zaśmiałem się cicho i rozluźniłem ręce jakbym chciał go puścić na podłogę, a ten kurczowo złapał się mojej koszulki- Żartowałem- dodałem chichocząc cicho.
- Idiota...- fuknął do siebie.
Gdy wszedłem do sypialni, położyłem go na łóżko, ale nadal trzymał się mojej koszulki.
- Puść- ziewnąłem.
- Nie- jeszcze bardziej ją trzymał.
Przeciągnąłem go bardziej w stronę poduszek i sam się na nich uwaliłem, przykrywając siebie i przy okazji jego kołdrą.
- Zostajesz?- spytał cicho.
- A mam inne wyjście? Nie puścisz mnie- podrapałem się po nosie, zamykając oczy.
- No w sumie...- usłyszałem.
- Śpij już- otworzyłem trochę jedno oko.
Chwilę potem poczułem jak się do mnie... przytula? Jednak no dobra, niech mu będzie. Dosyć szybko zasnąłem. Rano obudziły mnie pierwsze promienie słońca. Odruchowo zakryłem oczy ręką. Dezy zaczął coś mruczeć przez sen. Wstałem najciszej jak potrafiłem i zasłoniłem okno. Spojrzałem na chłopaka. Nie powiem, wyglądał co najmniej uroczo. Powoli wyszedłem z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Moim celem stała się kuchnia. Nie wiem czy lubi tosty, ale to miałem zamiar zrobić dzisiaj na śniadanie. Do tego sok pomarańczowy. Jakąś godzinę później Smerf wstał i przyczłapał jeszcze trochę zaspany. Uniósł trochę głowę i pociągnął nosem.
- Czuję tosty...- burknął podchodząc.
- Mam nadzieję, że lubisz- spojrzałem na niego na chwilę, by potem wyjąć ostatnią porcję z tostera.

<Lubisz tosty?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz