piątek, 1 stycznia 2016

Od Campanelli CD Jacob'a

Zmęczona wpadłam do małego mieszkanka które wynajmowałam tutaj, w Londynie. Miało niecałe dwadzieścia metrów kwadratowych lecz dla mnie było wystarczająco dużo. Mieszkałam przecież sama. Pierwsze co, to zostawiłam torbę z rzeczami przy komodzie i rzuciłam się na materac rozłożony na środku pomieszczenia. Ledwo zdążyłam wrócić ze ślubu mamy, z Japonii a miałam jeszcze tyle do zrobienia. Dodatkowo nazajutrz szłam do pracy. Mruknęłam cos pod nosem i przewróciłam się na plecy.
-Jak mi się nic nie chcę.-powiedziałam zaspana.
Często zdarzało mi się mówić samej do siebie, zwłaszcza tutaj. Bo z kim mogłabym porozmawiać? Nie wydaje mi się, aby było z kim. Wzdychając wstałam z posłania i zaczęłam się rozpakowywać, by następnie doprowadzić do porządku.
~~*~~
Z krainy marzeń sennych wyrwał mnie donośny dźwięk budzika. Nie otwierając oczu macałam dłonią podłogę by w końcu wyłączyć urządzenie. Wstałam pośpiesznie z łóżka i przeciągnęłam się. Chwyciłam wczoraj przygotowane ubrania i ruszyłam pewnym krokiem do łazienki. Założyłam mój ulubiony beżowy sweterek, fioletową spódnicę i ciemne rajstopy. W końcu była wiosna, słońce, zieleń, kwiaty. Przeczesałam szczotką włosy, które następnie zaplotłam w dwa grube warkocze. Przejrzałam się w lustrze i wyszłam z pomieszczenia. Zjadłszy szybkie śniadanie założyłam buty i chwytając torbę wyleciałam z mieszkania wcześniej je zamykając. Pracę w bibliotece zaczynałam dopiero o dziewiątej więc dziarskim krokiem ruszyłam w stronę parku. Miałam zamiar coś poczytać, więc usiadłam na pierwszej najbliższej ławce i wyciągnęłam obłożony tomik wierszy japońskich. Czytałam go już wielokrotnie, więc kiedy przebiegł obok mnie pies bez żalu zamknęłam książkę. Przyjrzałam się zwierzęciu i stwierdziłam, że to ten sam milutki futrzak który nie raz kręcił się pod moim blokiem. Schowałam cenny tomik i zakładając torbę na ramię ruszyłam ku zwierzęciu. Gdy mnie zauważył zaszczekał radośnie i podbiegł.
-Dawno cię nie było pod blokiem psiaku-zaśmiałam się kucając i tarmosząc go za uszami.-Już się bałam, że skończyłeś pod samochodem.
Kolejny radosny szczek.
-Nie mam nic dla ciebie-powiedziałam nieco smutno.-Nie wiedziałam, że tu będziesz. Właściwie, to gdzie twój właściciel?
Pies jak na zawołanie poniósł się i pobiegł w głąb parku. Wstałam z kucek i o wiele wolniej niż psiak ruszyłam za nim. Od pewnego czasu ciekawiło mnie czy jest bezdomny, czy może ma właściciela. Był zadbany, rzadko głodny lecz mimo to co jakiś czas pojawiał się w mojej okolicy. W pewnym momencie straciłam zwierzę z oczu, lecz po chwili dojrzałam do kręcącego się przy ławce, na której siedział młody mężczyzna. Zaczęłam zastanawiać się jakby tu zagadać, taka okazja może więcej się nie zdarzyć. Kto wie, może psiak robi sobie ze mnie żarty i wybrał przypadkową osobę? Uznałam, że powinnam to sprawdzić, dla świętego spokoju własnego sumienia. Podeszłam do mężczyzny i zagadnęłam pogodnie.
-Ładny pies…co to za rasa?-znalazłam temat do nawiązania konwersacji.
Mężczyzna uniósł głowę i spoglądając na mnie odpowiedział.
-Amerikan Indian Dog.
Kucnęłam przy psie który szrzerząc się pozwolił mi się pogłaskać po głowe.
-Jak się wabi?-spytałam będąc pewna, iż to jego właściciel.
-Kumpel…a ja jestem Jacob.-odpowiedział jakby trochę zmieszany.
Poczochrałam psa i zaśmiałam się.
-Cześć Kumpel-uniosłam głowę i spojrzałam na mężczyznę.-Cześć Jacob. Miło mi poznać. Jestem Julie, Julie Isleen.
Uśmiechnęłam się przyjaźnie po czym wstałam na równe nogi.
-Masz wspaniałego psa-powiedziałam a uśmiech nie schodził mi z twarzy.-Często kręci się na mojej ulicy i pod blokiem. Gdyby nie to, że był niedaleko i zareagował okradliby mnie pod samym domem.-wspomniałam wydarzenie sprzed kilku dni.
Odrzuciłam jeden z warkoczy za siebie i odwróciłam się na pięcie.
-Jeszcze raz bardzo miło mi było poznać-powiedziałam odwracając się lekko.-Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. Miłego dnia!-to powiedziawszy ruszyłam w kierunku biblioteki.
<Jacob?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz