-Mortimer-szepnęłam do siebie,aby zapamiętać jego imię.Pies od razu odwrócił pyszczek w moją stronę-Ciekawe imię,pierwszy raz je słyszę.
-Wyjątkowe imię dla wyjątkowego psa-odparł trochę swobodniej niż wcześniej.
-Miałam kiedyś mopsa-uśmiechnęłam się na samo to wspomnienie-Pamiętam,że jak mnie denerwował to kładłam kawałek szynki na podłogę.Z tyj swoim pyszczkiem nigdy nie potrafił złapać to w zęby.
Kąciki ust chłopaka uniosły się ku górze.
-Mojego nie trzeba karać.Zawsze się słucha
Podciągnęłam jedno kolano do brody.
-Pff,ale ty mu komplementy sypiesz-zmrużyłam oczy.
-Ktoś w końcu musi-usłyszałam.
-Masz jakieś inne zwierzę?-zagadałam.Chłopak tylko od czasu do czasu podnosił głowę i spojrzał na mnie,po czym znowu jakby zawstydzony wpatrywał się w podłogę
-Nie-odpowiedział-A ty?
-Chciałabym mieć,niestety nie mam czasu.-uniosłam jeden kącik ust-Mało czasu spędzam w domu,więc zdechły by tu.
-Przez pracę nie masz czasu?
-Nie,po prostu nie lubię marnować czasu,muszę zawsze coś robić.Powiedz mi jak to jest pracować w barze?
Brunet spojrzał na mnie zdziwiony.
-Znaczy,źle ułożyłam pytanie-cicho się zaśmiałam-W barze trzeba mieć dobry kontakt z ludźmi,a ty na takiego nie wyglądasz.
<Kayle?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz