środa, 30 grudnia 2015

Od Agnes

Szłam powoli ścieżką prowadzącą z lasu. Jakże tu jest pięknie! Nigdy nie byłam w tych stronach, choć często bywałam w lasach. Jednak ten jest taki wielki! Ośnieżony wydaje się opustoszały, jednak to nie prawda! Jest tutaj tyle stworzeń! Jeże chowające się pod liśćmi zakopanymi w śniegu, wiewiórki w swoich mieszkankach, biegające stada saren i jeleni, zające, dziki, można by tak wymieniać i wymieniać! Ten śnieg tak pięknie błyszczy w promieniach słońca! Boże, ten świat jest wspaniały! Dawne życie się skończyło, teraz mam zamiar rozpocząć nowy rozdział życia.
Okay, pracę już mam, coś zarabiam na siebie. Pracuję też jako wolontariusz, więc pomagam. Mam nowe mieszkanie. O, ciotka kupiła mi jedne buty na każdą porę roku, kurtkę przejściową i zimową, dwie bluzy (jedną grubą i jedną cienką) oraz spodnie wyjściowe. Reszta moja. Moje stare, choć świeżo wyprane bluzki zostały już schowane do półek i szafek, tak jak reszta. Powinno być okay. O, jeszcze moje spodnie, no tak! Było tam parę krótkich spodenek, jedne do kolan i dwie pary długich, już nie od cioci. Gdzie by je schować... Może tutaj? Wsadziłam kupkę ubrań do szafki, w której znajdowały się bluzki. Może jak trochę zarobię, to sobie coś kupię? Byłoby wspaniale... Spojrzałam na zegar. Boże, już 9:00! Za pół godziny zaczynam pracę! Szybko ubrałam spodnie od cioci i przebrałam bluzkę, po czym wzięłam ze sobą komórkę i uczesałam się. Wychodząc z mieszkania dwa razy sprawdziłam, czy dobrze zamknęłam drzwi. Jestem na ten temat przewrażliwiona, no ale cóż... Każdy ma swoje dziwactwa. Pobiegłam schodami w dół i pognałam przed siebie do niewielkiej, lecz ładnie urządzonej kawiarenki. Dopiero co zaczynałam pracować, a już miałam na głowie mnóstwo rzeczy. Musiałam obsługiwać klientów, którzy przyszli , by coś sobie kupić, nosić różne przysmaki do półek, sprzątać,... Robota nie miała końca. Gdy nastała 16:00 odetchnęłam z ulgą czując smak wolności. Nareszcie koniec pracy na dzisiaj! Jutro niedziela, więc mam wolne! Jeeeeest! Wyszłam i swobodnym krokiem szłam przed siebie. Gdy byłam już przy schodach potknęłam się o czyjąś nogę i upadłam.
(Ktoś?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz