wtorek, 29 grudnia 2015

Od Magnusa CD Maximum

Rano obudziłem się z lekkim kacem, no ale trudno... Ogarnąłem się i ubrałem, po czym narzuciłem na siebie skórę i założyłem buty, zapiąłem mordki na smycze i wyszedłem z domu.
Zimno jak w psiarni, mgła i ogólnie masakra. Było trochę po szóstej, ale Giovanni i tak tryskał energią i musiał wąchać każdy, KAŻDY, krzaczek, kamyczek, patyk i ogólnie wszystko. Nagle wszedł pod łapy Kerberosowi, który warknął ostrzegawczo, co od razu uspokoiło młodszego psa i dalej był już spokojny.
Szedłem sobie spokojnie chodnikiem, kiedy sru - wbiegła we mnie jakaś laska. Wylądowała na glebie, a wszystkie cztery psy zaczęły ujadać na nią i toczyć pianę.
- Spokój. - to mówiąc mocno ściągnąłem im smycze, a one od razu umilkły. Złapałem wszystkie jedną ręką, a drugą wyciągnąłem do dziewczyny.
- Gdzie ci się tak spieszy o takiej poje.banej porze? - spytałem pomagając jej wstać i uważnie jej się przyglądając.


<?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz