czwartek, 31 grudnia 2015

Od Agnes cd. Lovell'a

Boże...To wszystko stało się tak nagle... Kurcze, jaki on jest miły! Większość ludzi nakrzyczałaby na mnie, że nie uważam na drogę, tylko myślami błądzę gdzieś indziej, ale ja na prawdę nie zauważyłam tej nogi... To nie była jego wina, to nie tak... Moja też nie, to przypadek kazał wejść mi na lekko wysuniętą nogę chłopaka i upaść. Do tego on się wini i chce mi kupić spodnie!
-Na prawdę,nie trzeba... -Jęknęłam cicho, jednak on na pewno to usłyszał. Usłyszał, ale udawał, że jest inaczej. Boże, on na serio potraktował te spodnie poważnie! Przynajmniej tak mi się wydaje...Nie jest mi nic winien. A po za tym, to na pewno nie żałuje ich bardziej niż ja.
-Nie musisz się tym przejmować, spróbuję zszyć, a jak zostanie ślad, to je... wyrzucę.- To ostatnie słowo trudno przechodziło mi przez gardło. Nawet gdyby nie dało się ich zszyć, to na pewno zostawiłabym je sobie po domu, u mnie ni się nie zmarnuje... Po wypowiedzianych przeze mnie słowach chłopak spojrzał na mnie wyraźnie oznajmując, że to on musi się tym zająć. To mnie zdziwiło. Na prawdę mało jest takich ludzi. Niektórzy są na prawdę nie mili- wkurzyliby się za to, że się o nich potknęłam i że to ich to zabolało.
-No, to jesteśmy na miejscu.- Powiedział po niecałej minucie szukania działu ze spodniami. -Wybieraj, co zechcesz.- Dodał i uśmiechnął się zachęcająco. Znów miałam zaprzeczyć, jednak szybko poddałam się widząc jego błagalne spojrzenie. Powoli podeszłam do ubrań, ukradkiem zerkając na cenę. Nie chciałam narobić mu kłopotów, pewnie gdzieś się śpieszył, więc wybierałam pośpiesznie. A po za tym nie chciałam się mu wydać niunią, która wyciągnie z niego całą kasę i zmarnuje kupę czasu. Po jakichś pięciu minutach znalazłam mój rozmiar i bez zastanowienia powiedziałam, że mam. Były to czarne jeansy, nic wyjątkowego.
(Lovell?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz