Przełknąłem cicho ślinę.
- Ja tylko... - zacząłem, ale urwałem, bo głos uwiązł mi w gardle. Poczułem na sobie jego wzrok. - Ja tylko chciałbym, żeby mnie ktoś zaakceptował... Tylko tyle... - powiedziałem cicho, przygryzając przy tym wargę.
- Ja cię akceptuję... Po prostu... nigdy bym nie pomyślał, że... - zaczął, ale mu przerwałem:
- To dlatego, że nie umiem znieść tego, kim jestem. Nienawidzę samego siebie, nienawidzę na siebie patrzeć, swojego ciała, tego jak wyglądam, jakim jestem tchórzem. Wstydzę się tego, że podobają mi się chłopcy, tego że nie umiem dogadywać się z ludźmi, że jestem taki chudy i brzydki, że mam depresję, że nie umiem sobie inaczej radzić ze swoimi problemami, że wciąż nie pogodziłem się ze śmiercią taty... Jestem beznadziejny, ja po prostu nie umiem zrozumieć, jak ktoś taki jak ty mógł na mnie spojrzeć i w jakimkolwiek stopniu zauważyć... - pochyliłem głowę chowając ją za kolanami tak, że już w ogóle nie widział mojej twarzy. Pierwszy raz powiedziałem to komuś na głos... To wszystko... Nawet mój psycholog nie usłyszał tyle na raz.
- Kayle... - powiedział jakby zaskoczony, ale i zmartwiony jednocześnie, nie wiedząc chyba co powiedzieć na takie wyznanie, które było dla mnie strasznie trudne.
- Nie umiem tego pojąć... Jesteś przystojny, wysoortowany, inteligentny i towarzyski, mógłbyś wybrać sobie kogokolwiek, sto tysięcy razy lepszego ode mnie... Każdy byłby lepszy... Ale ty spojrzałeś akurat na mnie... Tego głupiego, słabego idiotę, który nawet nie umie normalnie żyć sam ze sobą... - skuliłem się bardziej. - A ja chciałbym tylko, żeby ktoś mnie zaakceptował... Skoro ja sam nie umiem, to żeby może zrobił to ktoś inny... Nie umiem ogarnąć, jak to działa... Dlaczego mimo tego jak wyglądam i jaki jestem słaby psychicznie... dlaczego ty wciąż tu jesteś...? - podniosłem głowę.
Musiałem wyglądać żałośnie. Jednak on tylko mocno mnie przytulił. Oparłem po dłuższej chwili czoło na jego ramieniu, przełykając ślinę.
- Mimo iż wiesz to... wszystko... nie zostawisz mnie...? - wyszeptałem prawie niedosłyszalnie.
<?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz