poniedziałek, 28 grudnia 2015

Od Kai'a - c.d Kody

Patrzyłem na niego zobojętniałym wzrokiem. Przewróciłem oczami i przykucnąłem pomagając mu zbierać resztę papierów, które upuścił. Szybko je zebrałem i wstałem. Tak słodko wyglądał kiedy się zezłościł, a potem gdy zobaczył, że to ja, to się speszył. To takie śmieszne…
- Pomóc Ci to zanieść? – spytałem tym samym udając, że nie słyszałem tego co wcześniej do mnie powiedział.
Koda niepewnie kiwnął głową. Wstał i ze spuszczoną głową niósł papiery. No cóż, każdemu się zdarza. A ja mam teraz okazję się przejść, najwyżej później dokończę bieg.
Nic nie mówił, szedł cicho, nie zważając na nic, przy czym prawie zaliczył glebę w błocie, a jego dokumenty poszłyby się walić…
- Co ty nic nie mówisz? – spytałem.
- Bo nie mam potrzeby… - odparł speszony.
~
Weszliśmy do budynku… Nawet nie wiem co to jest, bo na to nie zwracałem uwagi. Poszliśmy do jakiegoś pokoju, gdzie kazał mi położyć stertę dokumentów. Spojrzałem na niego, a potem na jakiś młodocianych osobników. Dziewczyny wzdychały na jego widok, na co się śmiałem w duszy. Pewnie już ich wyobraźnia ruszyła przed siebie i miały tyyyyle tego skojarzonego z nim, że zapewne głowa mała... Jednak trzeba pamiętać, że takie dziewczyny zawsze mają jakieś niedobory. Szedłem z nim jeszcze kawałek drogi aż do gabinetu dyrektorki. Nie chciało mi się jeszcze wracać do domu, a raczej iść biegać dalej, w końcu powinienem robić też inne rzeczy niż tylko bieganie, ale nie ważne. Rozejrzałem się po korytarzu, parę uczennic przeszło, a ja postanowiłem podejść do jednej i zapytać o drogę do toalety. Szybko znalazłem się przy niskiej blondynce, wskazała mi drogę, ale wcześniej pytając się czy jestem nowym nauczycielem od wychowania fizycznego. No to, że wyglądam na nauczyciela tego przedmiotu nie świadczy, że tak jest. Chociaż się jej też nie dziwię, bo podobno mówili, że będzie nowy nauczyciel… Dobra, nie ważne. Poszedłem do łazienki, załatwić potrzebę jaką była chęć sikania, dosłownie. Kiedy już miałem wyjść, umyłem szybko ręce i wtedy pojawiłem się ponownie na korytarzu. Z gabinetu dyrektorki wyszedł Koda, no i kilka uczennic do niego podeszło. Stanąłem przed ścianą i się o nią oparłem, tym samym obserwowałem zaistniałą sytuacją. Mężczyzna na mnie spojrzał zakłopotanym wzrokiem i posłał niepewny uśmiech. Nie wiem o czym rozmawiali, nie interesowało mnie to zbytnio… Poza jedną rzeczą, czemu tyle jest już uczniów w szkole po 6 rano? Mają zajęcia dodatkowe czy coś? A może miały przyjść pomóc jakiemuś nauczycielowi w czymś. Nigdy nie wiadomo jak to jest. Jakiś mężczyzna obserwował go, co wydawało się dziwne… Ale no, mi się nie chciało dalej czekać i podszedłem do nich, tym samym łapiąc za ramię Kodę.
- Porwę wam go na chwilę. – powiedziałem i odciągnąłem od nich mężczyznę.
Spojrzał na mnie nieco speszony, poprawił okulary, które po raz kolejny zsuwały mu się na sam czubek nosa. Uśmiechnąłem się do niego.
- Co chcesz? – spytał patrząc to na mnie, to na uczennice.
- One Cię pożerają wzrokiem, ale o to mi teraz nie chodzi… - mruknąłem. – Dokładnie to Ci powiem, że ktoś Cię inny obserwuje, nie to nie jestem ja, tylko jakiś mężczyzna, który tutaj chyba pracuje, tak około czterdziestki, nie jestem pewny, ale nie chodzi tu nawet o dokładność. To jest dziwne.
Patrzyłem mu prosto w oczy, chciałem aby mnie wysłuchał, a nie olał i pomyślał, że jestem jakimś dziwakiem co wymyśla wszystko na poczekaniu. Nie wiem czemu, ale dziwnie poczułem takie odczucie… Zazdrości? Chyba… Nie wiem co to było za uczucie, ale nie było ani fajne, ani przyjemne. Raz, że jest to jakiś starszy gościu, pracujący tutaj, pewnie nawet żonaty, a tak się patrzy na młodego mężczyznę, który chcąc nie chcąc jest przystojny. A dwa, to chyba nie jest normalne jak on też tak się na niego patrzy, jakby zaraz miał go zgwałcić. Naprawdę, patrząc na to od boku, można by powiedzieć, że to jest chore. Nie mam na to wpływu, ale samo takie odczucie zazdrości, jest dziwne. Czemu? Jak można być zazdrosnym o kogoś kogo się nie zna? No właśnie, niefajnie i głupio… No i wtedy starszy profesorek szedł w naszą stronę, pomimo patrzenia mu się w oczy, kątem oka obserwowałem starszego…
Koda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz