Zaśmiałam się głośno. Lama? Nie zamierzałam tego krytykować, ale serio? Lama? Bardzo oryginalne, ale jakby... bez sensu. Bo kto marzyłby o lamie? Okay, to tylko jego sprawa, ale lama? Serio? Nie mogłam przestać się śmiać. To brzmiało, jakby nabijał się z marzeń, ale nie tak, że są one bez sensu, po prostu jakby... udawał. Przez prawie pięć minut patrzył się na mnie zdziwionym wzrokiem, za którym kryło się rozbawienie, a ja przez ten cały czas się śmiałam.
-OK, już.- Sapnęłam po chwili. le boli mnie brzuch!- A masz jakieś zwierzę? Oprócz lamopodobnych?- Spytałam z zaciekawieniem. Chłopak głęboko się zamyślił, jakby zapomniał imienia swojego pupila. A może go nie ma? Może chce skłamać i dlatego tak długo myśli? Bo nie ma niczego dobrego w głowie? A może zwyczajnie udaje ten dobry humor i przez cały czas stara się tego nie wydać?
-Ventus. Tak ma na imię. To jaszczurka, iguana.- Powiedział nagle, wyrywając się z zamyślenia.
-Serio masz iguanę?- Spytałam z zachwytem, próbując ukryć wcześniejsze podejrzenia.
Tak.- Odparł.
(Arkady?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz