wtorek, 29 grudnia 2015

Od Ayleen CD Nathana


Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyłam za siebie. Niemal weszłam w jednego z ochroniarzy, zdaję się, że tego najważniejszego. Popatrzył na mnie niemal oskarżającym spojrzeniem.
- Nie wiem co z nim zrobić - powiedział po części do siebie, a po części pewnie do mnie.
- Ja znam go niemal jeden dzień - powiedziałam podnosząc ręce w geście kapitulacji.
Schyliłam się, by pogłaskać Monę, która przez cały czas była zadziwiająco spokojna.
- Ten chłopak doprowadzi mnie kiedyś do białej gorączki - westchnąl ochroniarz przecierając czoło dłonią.
- Myślę, że nie ma sensu go gonić... - wtrąciłam nieśmiało - I tak nie będzie chciał, by go złapano. A kiedyś musi wrócić, prawda?
Mężczyzna wzruszył ramionami. Po chwili jednak dostał jakby olśnienia.
- Ty go przekonasz - stwierdził.
Popatrzyłam na niego przerażona. Ja mam przekonywać księcia do czegokolwiek?
- Czy myśli pan, że jeśli ten nieokrzesany chłopak nie słucha samej królowej Wielkiej Brytanii, ma posłuchać mnie? - powiedziałam z niedowierzaniem.
- Tak, jesteś jego rówieśniczką, szanuje cię.
Otworzyłam szeroko oczy i pokręciłam głową.
- Mogę z nim porozmawiać, ale niczego nie obiecuję, dobrze?
Pożegnałam się i udałam się do swojego mieszkania. Jak podejrzewałam, Nathan czekał pod drzwiami. Jego "nieprzewidywalność" stała się... co tu mówić - przewidywalna.
- Wejdź - zaprosiłam go gestem do środka.
Weszłam i spuściłam psa ze smyczy. Zapaliłam światła i udałam się do kuchni.
- Czy książę życzy sobie kawy bądź herbaty? - zapytałam.
Chłopak popatrzył na mnie prawie obrażony.
- Nawet nie próbuj tak do mnie mówić. Poproszę kawy.
Uśmiechając się mimowolnie udałam się do kuchni. Włączyłam czajnik i oparłam się o blat czekając aż woda się zagotuje. Po chwili Nathan pojawił się w drzwiach. Staliśmy chwilę w ciszy. Uznałam, że jest to dobry moment, aby przeprowadzić rozmowę o którą poprosił mnie jeden z ochroniarzy.
- Rozmawiałam z facetem w czerni - zaczęłam.
Chłopak rzucił mi rozeźlone spojrzenie. Jak widać nie spodobało mu się to. Przełknęłam ślinę i kontynuowałam.
- Królowa... Ona martwi się o ciebie.
- Tak, jasne. Wiesz co, myślałem, że weźmiesz moją stronę - warknął i usiadł na stole.
- Po pierwsze, złaź z mojego stołu. A po drugie, nie bądź śmieszny. Jestem pewna, że gdybyś porozmawiał z nią o tym, to mógłbyś wychodzić.

Nathan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz