Trochę się zmieszałem.
- Cóż... Szczerze mówiąc, to jako barman wcale nie potrzebuję aż takich społecznych cech. - odparłem.
- Barmani z reguły raczej muszą być towarzyscy, żeby zachęcać klientów do korzystania z usług danego baru. Mylę się? - spytała.
- Nie... Ale ja mam zmianę trochę później, więc raczej mam do czynienia z mocno wstawionymi ludźmi, którzy i tak mają już gdzieś, czy cokolwiek do nich mówię. - podrapałem się po potylicy. Dziewczyna zaśmiała się w odpowiedzi:
- I wszystko jasne! - śmiała się. Trochę nieśmiało również się zaśmiałem.
- Jestem ciekawa jak to ma z tobą twoja dziewczyna, skoro taki jesteś nieśmiały i całe noce cię nie ma. Podziwiam ją. - oznajmiła.
- No... em... - przeniosłem speszony wzrok na Mortimera. - Ja nie mam dziewczyny.... - powiedziałem w końcu.
- A co? Chłopaka? - zażartowała. Zarumieniłem się, ale chyba nie widziała tego przez grzywkę.
- Nie...! Nikogo nie mam...! - zaprzeczyłem zawstydzony.
- No to było powiedzieć, że jesteś singlem, a nie takie kalambury! - zaśmiała się. Chyba lubiła się śmiać, bo często to robiła.
W sumie nawet ją polubiłem, nie była aż taka straszna jak inne dziewczyny. Bardziej... ja wiem... (?) Na luzie... Nie gadała o ciuchach i kosmetykach ani o celebrytach i Kim Kardashian, czy innych tego typu rzeczach, w dodatku zachowywała się naturalnie i zdawała się po prostu być sobą. Może to zabrzmi idiotycznie, ale bardziej przypominała mi chłopaka. Przynajmniej z charakteru, albo raczej tej części, którą poznałem. Z pewnością nie była delikatna. To na pewno. I to było w niej całkiem spoko, bo mówiła co myśli.
- Jest już późno. Nie chciałbym ci przeszkadzać... - powiedziałem lekko się uśmiechając. - Jak byś kiedyś coś chciała, to wiesz gdzie pracuję, tam jestem najczęściej. - dodałem.
<?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz