Pierwszy dzień w Londynie. Nie powiem, całkiem ładne widoki. Oczywiście ja jechałam autem z Teemo, a reszta moich rzeczy i ścigacz w ciężarówce do przeprowadzek. W końcu się zatrzymaliśmy pod numerem 21B na ulicy Bakerloo. Teemo wyskoczył pierwszy, uważając na samochody. Trafił mi się akurat dom z ogrodem. Rozpakowanie rzeczy trochę zajęło i skończyłam wieczorem. Totalnie wykończona. Mój misiek już spał w swoim legowisku w salonie. Jego podróż wykończyła chyba jeszcze bardziej niż mnie. Przebrałam się i postanowiłam wyjść do pobliskiego baru opić trochę moje nowe mieszkanie. Siedziało tam już wielu starych pijaków. Typowe... Zajęłam miejsce przy barze, jak najdalej od tamtych typów. W końcu podszedł barman.
- Co podać?- spytał wycierając ręce.
- Jack Daniels- odparłam szybko.
- Dowód osobisty- machnął lekko głową.
- Ooj, nie wierzy mi pan że jestem pełnoletnia? Smuteczek- stwierdziłam.
- Dowód, albo co najwyżej możesz wypić soczek- zmarszczył zabawnie nos.
- Już już- zaśmiałam się cicho pod nosem i pokazałam mu dowód.
- ... Darling...?- spytał po chwili ciszy.
- Tak. Jakiś problem?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Nie. Oprócz tego że ma ciekawe znaczenie- oddał mi plastikową kartę.
- To że oznacza "kochanie", nie ma nic do rzeczy- wyszczerzyłam się- A teraz poproszę mojego Jack'a Daniels'a- dodałam przechylając głowę lekko w bok.
<Alex zechciałbyś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz