Skinąłem głową.
- Ja dzisiaj i jutro mam wolne... - oznajmiłem.
- A gdzie pracujesz? - oparł brodę na dłoni, przyglądając mi się.
- Też barman... W barze niedaleko Oxford Street. - odparłem.
- Hahah! - zaśmiał się. - Przypadek? Jakoś mi się nie zdaje! - puścił mi oczko. Delikatnie się uśmiechnąłem.
Minęło z dziesięć minut, a po pizzach zostały okruszki. Matko córko - nie sądziłem, że damy radę je zjeść...
Siedzieliśmy na kanapie w salonie. Zerknąłem na zegar. Dochodziła osiemnasta.
- Co chciałbyś ro...? - zacząłem, ale nie dokończyłem, po poczułem na swoich ustach pocałunek, który przewał moje pytanie.
Delikatnie się zarumieniłem, kiedy silne acz delikatne dłonie James'a wsunęły się pod moją koszulkę, a on posadził mnie sobie na kolanach, unosząc mnie bez problemu. Serce biło mi szybciej, miałem ściśnięty żołądek. Był taki delikatny, czuły... Doskonale zdawał sobie sprawę z mej nieśmiałości i braku pewności siebie, co doskonale mogłem poczuć. Nie robił niczego, nie upewniwszy się, czy mi to pasuje, cały czas obserwował moje reakcje na każdy swój ruch.
Nie chciałem jednak, żeby się do mnie aż tak dostosowywał. Ograniczałem go, a tego nie chciałem robić.
Delikatnie, z początku niepewnie położyłem mu jedną dłoń na piersi, a drugą bardzo delikatnie chwyciłem jego brodę, unosząc ją delikatnie, po czym zacząłem nieśmiało oddawać pocałunki.
<?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz