Jakoś tak... Nie wiem... Moje ciało samo z siebie wyrwało do przodu, a dłoń nawet nie pytając mnie o zgodę złapała go za nadgarstek, po czym spojrzałem na jego twarz.
- Ja... - zacząłem, ale nagle uleciała ze mnie pewność siebie. Przełknąłem ślinę zawahawszy się.
~ Ogarnij się, Kayle... ~ powiedziałem sobie w myślach i zmusiłem do podniesienia znów wzroku i spojrzenia mu w oczy.
- Nie gniewam się... Wczorajszy wieczór, w sumie noc... dzisiaj rano... - spojrzałem na swoje stopy, ale znów podniosłem wzrok na niego. - ... to były naprawdę miłe chwile... Szczerze mówiąc pierwsze od bardzo dawna, kiedy miałem wrażenie, że komuś na mnie zależy... Dziękuję ci... - powiedziałem i delikatnie go pocałowałem, odgarniając mu grzywkę z oczu. Chwilę trwała cisza. Dłuższą chwilę. Chyba żaden z nas nie wiedział co ma teraz zrobić, co powiedzieć.
- Jeśli chcesz to... - zawahałem się, czy nie będzie to nietaktowne, jeśli to powiem, ale w końcu dokończyłem: - ...to możesz zostać jeszcze trochę... Chyba, że gdzieś ci się spieszy, do pracy czy coś, to oczywiście nie musisz. - dodałem szybko, żeby nie czuł się zobowiązany.
<?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz