Po całej nocy spędzonej w lesie na fotografowaniu przyrody z drzewa i zza krzaków wreszcie wróciłam do leśniczówki. Włączyłam laptop który zawsze tu był wolę takich rzeczy nie mieć w domu przy ojcu. Przejrzałam na szybko zdjęcia. Udało mi się uchwycić kilka pięknych zdjęć wilków. Co prawda miałam stracha, ale zwierzęta nawet się mną nie przejmowały załatwiały swoje sprawy. Wzięłam prysznic i ubrałam się w coś innego niż moro, a mianowicie rurki, biały T-shirt ze spongebobem, bluzę z kapturem i moją kurtkę zimową z kolorze granatowym. Na ramię torba z aparatem, książkami na dziś i laptopem, położyłam broń na stoliku przed sobą, ruszyłam na skraj lasu gdzie znajdował się mój samochód. Wsiadłam do niego i udałam się z powrotem do miasta. Zaparkowałam przy szkole, mój samochód wzbudził spore zainteresowanie, weszłam do środka dzisiaj nie będzie spóźnienia. Przyszłam stosunkowo szybko(patrz 10min przed dzwonkiem, to dużo jak dla mnie) Powoli przybywało ludzi, zauważyłam Kamila na korytarzu. Zamyśliłam się nad tym jak bardzo mam prze*ebane za to, że dowiedział się tego wszystkiego, boże jeśli to komuś wygadał jestem głęboko w du*ie. - przeszedł obok mnie i zmierzył mnie spojrzeniem. Spłonęłam rumieńcem pod jego wzrokiem. Boże co się ze mną dzieje.
~*~
Wpadłam na niego podczas siatkówki na WF. Biegłam do tyłu i wpadłam na niego. Oboje zaliczyliśmy glebę z tym, że ja wylądowałam na nim. Szybko z niego zeszłam i wstałam.
-Przepraszam. - spaliłam buraka patrząc jak wstaje. - mam pytanie. - Kamil nie wyglądał na zadowolonego.
-Szybko, bo gram.
-Nie wkopałeś mnie nie?
<Kamil?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz