Skoczyłam do Starbucks'a i kupiłam kawę na wynos. Wróciłam do garaży nikt nie wie, że mam auto nawet tata a garaż wynajmuję z kasy z wyścigów. Jakoś sobie trzeba radzić. Wyjęłam kluczyki z kieszeni i otworzyłam moje piękne kochane lambo. Wsiadłam do środka i wyjechałam na miasto. Lepiej żeby nikt się o nim nie dowiedział. Niedługo wyścigi na głównej ulicy. Zdążę. Szybko wyjechałam z mojej ulicy i znalazłam się na głównej. Odchyliłam okna. Z jednej strony miałam jakiegoś typa w żółtej kurtce, a z drugiej jakąś laskę z Audi r8. Nie wejdzie tym w zakręt.
-Ile stawiasz? - zapytał mój znajomy który przyjmuje zastawy.
-dzisiaj tylko bańkę. - odparłam składając mu na rękę 1000 funtów.
-hajs się kończy?
-No trochę, wypadłam z formy po LA i tak jakoś sie żyje.
-No to powodzenia uważaj na skrzyżowaniu na głównej ulicy.
-Się wie. Zamknęłam okna. Cy*ata laska w skąpej sukieneczce wskazała najpierw na typa obok, potem na mnie i na laskę i jeszcze kogoś obok niej. Ścigaliśmy się w 4. Machnęła flagą i wszyscy ruszyliśmy. Najpierw prowadzi typ obok mnie, wyprzedziłam go z łatwością, a laska obok mnie odpadła na zakręcie tak jak mówiłam. Ktoś miał stłuczkę na głównym skrzyżowaniu, policja jakby tylko na nas czekała. Od razu wystartowali był nawet helikopter policyjny. Zniknęłam tak szybko jak się pojawiłam i wjechałam pierwsza na metę. Tłum się rozbiegł. Ukryłam się w zaułku i odebrałam moją kasę. 7 tysięcy. ten koleś postawił 4 tys. a cała reszta po tysiaku. Wsiadłam z powrotem do auta i pojechałam do garaży. Tam znów zabrałam się za moje prywatne rzeczy musiałam zrobić zdjęcia, bo będzie, że uciekłam z lekcji a tak to bd miała alibi u ojca, że coś robiłam.
***
będąc przy Buckingham uklęknęłam bardzo nisko przy ziemi by zrobić ładne zdjęcie z dołu, ale ktoś szturchnął mnie w tyłek kiedy byłam pochylona i zaliczyłam kolejną glebę. Stał nade mną nie kto inny jak psze książę Kamil.
<Kamil?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz