piątek, 25 grudnia 2015

Od Alana cd laury

Po prostu nie mogłem w to uwierzyć. Teraz już wiem skąd ją znałem. Telewizja robi swoje. Jamie i Arthur wyszli niedługo po powrocie mamy do domu. Jazon przypomniał o sobie dopiero rano gdy chciał wyjść na spacer.
- Przepraszam, kochany – podrapałem psa za uchem – Wczoraj miałem mnóstwo spraw na głowie.
Nie ma to jak okłamywanie psa. Jazon nie potrafił być na mnie zły, nawet nie jestem pewien czy kiedykolwiek był na kogokolwiek zły. W ramach przeprosin wyszedłem z nim na spacer. Uwielbiał wychodzić ze mną na spacery, szczególnie do parków. Jazon wybiegł z domu, zostawiając mnie daleko w tyle. Niedługo potem wrócił i okrążył mnie szczekając. Pogłaskałem go po głowie i ruszyłem do najbliższego parku. Londyn jest miastem pełnym zielonych terenów. Słyszałem, że kiedyś w czasie kiedy królowa Elżbieta jeszcze nie rządziła był smog nad miastem, a londyńskie powietrze było tak zatrute, że tamtejsza królowa zarządziła posadzenie drzewa na każdym wolnym skrawku ziemi. Dzięki temu Londyn cieszy się świeżym powietrzem. I wieloma parkami. Kiedy dotarłem na miejsce usiadłem na najbliższej ławce i pozwoliłem Jazonowi biegać za piłką, którą zawsze trzymam ukrytą w kieszeni. Przynosił mi ją a ja rzucałem ją jak najdalej potrafiłem. Za którymś razem wyrzuciłem ją za krzaki. Jazon szczekając radośnie pobiegł po zdobycz. Odchyliłem się na ławce i odetchnąłem głęboko. Zdecydowanie brakowało mi norweskiej pogody. Fajnie było tak siedzieć i nie myśleć o niczym ważnym. Pełna wolność. Tak rozmyślając nie zauważyłem kiedy Jazon wrócił. Zazwyczaj robił przy tym mnóstwo hałasu. Tym razem był cicho i postawił mi swoją zdobycz na kolanach. Otworzyłem oczy dopiero wtedy kiedy pazury zaczęły wbijać mi się w uda. Na kolanach miałem najprawdziwszego małego, białego tygrysa, który miałczał i charczał przeraźliwie wpatrując się w zadowolonego z siebie Jazona. Nim zdążyłem jakkolwiek zareagować usłyszałem znajomy mi głos, który krzyknął:
- Blue!
Laura?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz