piątek, 25 grudnia 2015

Od Alana cd Laury

Patrzyłem jak dziewczyna wsiada do samochodu i odjeżdża. Nie mogłem pozbyć się uczucia, że już ją kiedyś widziałem. Ruszyłem do domu, przeczesując moje wspomnienia. Nie mogłem jej znać. Całe życie mieszkałem w Norwegii, do Anglii przyjechałem cztery miesiące temu. Mówiła czystym angielskim. Byłem stuprocentowo pewny, że była stąd.
Dotarłem do domu niedługo później. Wszedłem do typowego dla Anglii domu z cegły i zamknąłem za sobą drzwi. Okazało się, że moi kuzyni wpadli w odwiedziny. Arthur i Jamie siedzieli na sofie w salonie i oglądali jakiś horror.
- Cześć, smutasie – Arthur wstał ze swojego miejsca i potargał ręką moje włosy. Był ode mnie starszy tylko o rok a uważał, że jestem maluchem którego trzeba pilnować.
Idiota.
- Cześć – mruknąłem, wbijając ostre spojrzenie w Arthura. Ten odsunął się i ze śmiechem opadł na sofę. Jamie tylko spojrzał na mnie i kiwnął głową na przywitanie. Zrobiłem to samo.
- Gdzie jest mama? – spytałem chłopaków, rozsiadając się w fotelu.
- Pojechała z naszą do...- Arthur spojrzał na młodszego brata.
-Do centrum handlowego – dokończył Jamie.
- Tak późno? – zdziwiłem się.
- Daj spokój, jest dopiero dziewiętnasta. Po za tym – Arthur zatoczył koło rękami – jest jakaś olbrzymia wyprzedaż.
I wszystko stało się jasne.
Gdy obudziłem się rano chłopaki jeszcze tu byli. Okazało się, że ciotka i mama postanowiły zaszaleć na całego. Zrobiłem sobie tosty i posmarowałem masłem orzechowym. Jamie oglądał wiadomości a Arthur siedział i jadł ze mną śniadanie.
- Jak ty możesz to jeść? – Arthur skomentował mój posiłek.
- Tak samo jak ty możesz jeść hot-dogi z ogórkiem zamiast parówki – odparowałem.
- To była jednorazowa sytuacja! – oburzył się.
Nagle zacząłem myśleć o wczorajszej sytuacji z hot-dogiem. I oczywiście przypomniała mi się tajemnicza blondynka. W tym momencie możecie wierzyć lub nie ale usłyszałem jej głos. Na serio. To było jak oblanie zimną wodą. Skierowałem głowę w stronę, z której dochodził głos. W stronę telewizora. Zobaczyłem ją. Księżniczkę Laure Montaco.
Laura, co dalej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz