środa, 23 grudnia 2015

Od Margo

-Margo,podaj mi skrzynkę z narzędziami-usłyszałam krzyk.
-Już się robi-odpowiedziałam i ruszyłam po dany przedmiot.
Chwyciłam za rączkę od skrzyni i podniosłam.
-Jesu,ale ciężkie-mruknęłam i poszłam do Jack'a.To niespełna czterdziestoletni mężczyzna.Zawsze wesoły i uśmiechnięty,jak on to robi?Nie wiem.Emanuje od niego przyjemna energia.Nigdy nie widziałam go smutnego,a pracuję tutaj z pół roku.
Będąc już obok mojego szefa ,odłożyłam skrzynie.
-Dziękuję-uśmiechnął się i wyciągnął klucz.Po czym wrócił do montowania auta.
Spojrzałam na zegarek,wskazywał 19:58.Za dwie minuty koniec,w końcu będę mogła pójść do domu.Lubię auta i wszystko to co jest z nimi związane,ale noszenie tych wszystkich rzeczy,schylanie się,naprawa silnika jest dość męczące.Tak więc siedem godzin na nogach to dużo.Teraz moim jedynym marzeniem jest pójść spać i nigdy nie wstawać.
-Możesz już iść,a i nie zapomnij wziąć tych pudeł.Wiesz gdzie są.
-Tak,pamiętam.Cześć-wyszłam z warsztatu.
Przy wyjściu stały dwa ogromne pudła.Magicznym sposobem udało mi się je podnieść i w dodatku otworzyć drzwi.Jedną wadą z wielu było to,że kartony zasłaniały mi twarz,a przez to nie widziałam jak idę.
Ciągle zerkając w bok,doszłam do parkingu.Rozejrzałam się,ale nigdzie nie było mojego auta.
I właśnie teraz przypomniało mi się,że dzisiaj przyjechałam autobusem.Kolejny autobus będzie dopiero jechał o 22,więc w tym czasie już jakoś dojdę do domu.
Ruszyłam z buta do mieszkania.Droga była prosta,więc na razie nic nie sprawiało mi kłopotów,do czasu gdy jedno pudło zleciało mi i z hukiem uderzyło o chodnik.
-Cho*era-burknęłam.Kucnęłam,aby podnieść.
-Pomóc?-usłyszałam nad sobą.

<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz