-Z jednej strony chętnie bo mogłabym zrobić doskonałe zdjęcia, ale z drugiej nie mam stroju na to, nie wiadomo kogo spotkam i co sobie o mnie pomyślą. - zauważyłam słusznie. Kamil tylko się zaśmiał. Wstałam otrzepując się z chodnikowego pyłu. Schowałam aparat i zlustrowałam jego wysoką postać spojrzeniem. Stałam przodem do ulicy... przejeżdżał radiowóz policyjny. - Albo wiesz bardzo chętnie. - zmieniłam szybko zdanie myśląc o tym ile mogłabym siedzieć gdyby oni mnie złapali i Kamil by się zorientował. Puki co 7 tysięcy spoczywa spokojnie w mojej kieszeni, ale kto wie.
-Co ty taka zmienna? - zapytał. - nie boisz się, że cię zgwałcę? - zaśmiał się.
-Nie, bo i tak mogłabym cię rozłożyć na łopatki.
-Ciekawe w jakich okolicznościach.
-Obronnych i może nie w Pałacu a gdzieś jakbyś mnie napadł w lesie. - zgasiłam go.
-Przezabawne.
-To jak psze księcia będziemy tu tak sterczeć? - Policjant specjalnie zwolnił przed placem wyczuł mnie... no kur*a szybciej. Czułam, że zaczynam przygryzać wargę i przebierać palcami w dłoniach ze zdenerwowania.
<Kamil?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz