Uśmiechnąłem się.
-Wiesz, wątpię abym ja lepiej wyglądał-zaśmiałem się.
Podszedłem do chłopaka i objąłem go w pasie po czym pocałowałem w szyje, ten lekko się zarumienił..prawie niewidocznie. Wydawało mi się, że nie jest już taki nieśmiały i niepewny jak wcześniej. Ta myśl bardzo mnie cieszyła, a więc mniej się hamowałem. Mimo wszystko nie chciałem być nachalny, dlatego zawsze zwracałem uwagę na to, czy przypadkiem mu to nie przeszkadza. Jak na razie było dobrze.
-I nie wyglądasz tak źle-powiedziałem.
Poczochrałem mu włosy i stanąłem na przeciw.
-Teraz o wiele gorzej-zaśmiałem się.
Kayl uśmiechnął się lekko.
Po chwili mój uśmiech znikł. Chłopak spojrzał na mnie jakby przestraszony tym, że to jego wina.
A było wręcz przeciwnie. Byłem na siebie strasznie zły. Wparowałem mu do domu i rozgościłem się prawie jak u siebie. Do tego grzebałem mu w szafkach i lodówce. Za to najgorsze było to, że nawet nie hamowałem się przed całowaniem go, nawet nie pytając czy mu to przeszkadza.
-Ja już pójdę-powiedziałem nawet na niego nie patrząc.
Wziąłem swoje ciuchy i poszedłem do łazienki się przebrać. Wziąłem jego ciuchy.
-Wypiorę je-poinformowałem-i przepraszam, że się tak narzucałem. Zachowałem się jak odstani debil i dupek, rozgościłem się u ciebie i jeszcze bez pytania zaglądałem do szafek. A co najgorsze całowałem cię nawet nie pytając jak się z tym czujesz. Na prawdę przepraszam.
Spojrzałem na niego załamany.
Kayl?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz