- No wiesz, jak będziesz się podwalać tak jak on to możesz się tego spodziewać. Ty przynajmniej jesteś jeszcze w miarę trzeźwy- uśmiechnęłam się.
- W miarę?- spytał.
- Tak. Kto wie czy gdzieś czasami sobie nie popijasz- zaśmiałam się.
- Oj a ty już tak od razu mnie skreślasz- znowu tak zabawnie zmarszczył nos.
Poszedł obsłużyć kółku klientów i znowu wrócił. Tym razem nie było go trochę dłużej.
- Nie widziałem cię tu wcześniej. Od dawna tu mieszkasz?- spytał.
- Nie. Dzisiaj się wprowadziłam. Mieszkam jakieś niecałe pół kilometra stąd- zaczęłam bawić się szyjką kieliszka.
- O to świetnie- uśmiechnął się.
- Niby czemu?- uniosłam trochę brwi.
- Bo jak nie będzie mi się chciało wracać do domu to przekimam u ciebie- zaśmiał się.
- Licz się z tym że zajmiesz zaszczytne miejsce na kanapie - wyszczerzyłam się.
<Alex?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz