Wszedłem do baru i zaraz znajdowałem się za ladą. Po chwili podeszła do mnie jakaś dziewczyna.
-Drinka poproszę-powiedziała.
-Dowód-mruknąłem.
Ta przekręciła oczami.
-Nie wierzysz mi-przejechała po biuście.
-Dowód-powtórzyłem.
Wstała zdenerwowana i odeszła. Westchnąłem i wytarłem ladę. Tuż po tym jak skończyłem podeszły dwie dziewczyny, jedna z chłopakiem.
-Trzy drinki-powiedziała.
-I ciebie z bitą śmietanką-zaśmiała się druga.
Wymusiłem uśmiech i podałem zamówienie.
Skończyłem pracę po trzeciej w nocy. Włożyłem ręce do obu kieszeni i ruszyłem chodnikiem do domu.
Nagle usłyszałem męski głos:
-Zostawcie mnie-odezwał się nieznajomy.
Pewnym krokiem ruszyłem za odgłosem, dotarłem do ciemnej, ślepej uliczki. W blasku księżyca udało mi się dostrzec trzech chłopaków. Dwóch z nich szło w stronę trzeciego.
-Ja nic nie zrobiłem, zostawcie mnie-mówił ten ostatni.
Pozostali się tylko zaśmiali. Bez wahania wszedłem w uliczkę.
-Coś nie tak?-zapytałem.
-A ty kto?
-James-odparłem.
-Czego?
-Wydawało mi się, że ten pan nie życzy sobie waszego towarzystwa-mruknąłem.
-A co cię to obchodzi, spier*alaj.
Bez problemu powaliłem jednego na ziemię, a drugiego walnęłam z pięści.
Podeszłam do trzeciego z chłopaków i złapałem go za ramię, po czym pociągnąłem.
Zaprowadziłem go do swojego domu, przez całą drogę nic nie mówił. Zamknąłem za nami drzwi.
-Nic ci nie jest?-zapytałem.
Kayl?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz