wtorek, 22 grudnia 2015

od Arkady'ego

Londyn... Nowy dom.... Wszystko się zmieniło... Ale cóż, życie bez zmian nie jest życiem. Nie można trwać w tym samym budynku przez wieczność...
-Fajnie tu, nie?- Spytałem Ventusa, jakbym chciał usłyszeć odpowiedź. Gad tylko poruszył się w plecaku. Tak, noszę go w plecaku, ale nic mu nie będzie. Czuje każdy jego ruch, nie wypadnie. Torba, rzecz jasna jest otwarta. Z resztą Ventus sam nauczył się go otwierać w razie potrzeby. Obejrzałem się przez ramię. Zauważyłem tylko kawałek jego głowy. Najwyraźniej to wszystko go przytłacza, ciągle nią kręci. Ulice Londynu były zapchane, ale to nie odbierało uroków. Słońce było zakryte chmurami, więc panował mróz i nie było zbyt jasno. W pracy było zimniej, ale sprzątając kupy koni łatwo było o tym zapomnieć... Właśnie w tej chwili wpadłem na kogoś. Gdy się odwróciłem zobaczyłem podpierającą się o ścianę jakiegoś bloku dziewczynę.
-Przepraszam...-Tłumaczyłem.- Powinienem patrzeć, gdzie idę.- Dodałem z szerokim uśmiechem.
(Ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz